Witam. W końcu mam swojego laptopa (inny mój temat) i zabrałem się za zrzucanie danych. Około 2 w nocy podpiąłem dysk pod USB 3.0, szło bardzo ładnie 30-50 czasem 80mb/s. Zostawiłem laptopa na noc włączonego, w panelu sterowania zmieniłem jedynie jeśli laptop jest pod zasilaczem, żeby się nie wyłączał nigdy. Rano około 7 się budzę, słyszę dziwne dźwięki , podchodzę do laptopa a tam przy zrzucaniu plików zamiast normalnej nazwy pliku/folderu to "death3" i stoi, dysk wydaje dziwny dźwięk jakby co 2-3s startował. Odłączyłem dysk, podpinam jeszcze raz słychać jak startuje, po chwili dziwny dźwięk , słychać jak dysk się wyłącza a na obudowie mi migają non stop 4 diody. Do zrzucenia miałem dużo ważnych danych, na dysku były też pliki po formacie z innego laptopa i teraz w ogóle nie mogę tego zrzucić?
Dysk mam od maks 4 miesięcy, GW jest na 3 lata do Seagate.
Jest jakaś opcja, żeby ten dysk odratować? Sprawdzę jeszcze pod Parted Magic.
Pozdrawiam
Filmik:
http://youtu.be/CUkG2TVYCOA
Dysk mam od maks 4 miesięcy, GW jest na 3 lata do Seagate.
Jest jakaś opcja, żeby ten dysk odratować? Sprawdzę jeszcze pod Parted Magic.
Pozdrawiam
Filmik:
http://youtu.be/CUkG2TVYCOA