Dzień dobry.
Próbuję przywrócić do życia dwa takie same monitory, uszkodzone przez burzę w tym samym czasie, z identycznymi zasilaczami w środku.
Na razie na stole mam jeden zasilacz i to na nim próbuję się skupić w kwestii naprawy. Pierwsza próba zakończyła się fiaskiem - po burzy spalony był P10NK70ZFP oraz rezystor zaraz obok niego o wartości 0.3 Ohm. Zawarty w układzie MOSFET musiałbym sprowadzić z zagranicy, więc wstawiłem tam P10NK80ZFP, a na miejsce rezystora wartość 0.33 Ohm. Ledwo wpiąłem przewód zasilający, a rezystor od razu wystrzelił i wyglądał podobnie, jak ten pierwotny - przepalony. Sprawdziłem MOSFET i on również siadł. Zdesperowany więc, sprawdziłem każdy element na płycie. Zrobiłem sobie taki "informator":
Przepraszam za jakość, ale robione telefonem zastępczym. W razie potrzeby, podam potrzebne wartości.
Tak czy siak, każdy elektrolit okej, bezpieczniki również, diody, pozostałe rezystory. Termistor reaguje na przyłożenie palca, a warystor nie ma przejścia, więc chyba również jest dobry. Nie wiem tylko jak sensownie określić TL431 oraz ewentualnie PC123. Czytałem, że one lubią siadać w monitorach chociażby. O ile mam jeden TL431 na stanie i mogę go podmienić, tak PC123 niezbyt. Pomiędzy nogą pierwszą a drugą, mam przejście zgodnie ze schematem producenta, czyli od anody do katody wyłącznie, ale czy to wystarczy by stwierdzić, że element sprawny? Mostek Graetza również okej, sprawdzałem każdą diodę osobno.
Zauważyłem jedną rzecz na obydwóch zasilaczach: od strony SMD, w okolicy MOSFETu właśnie, uwalone są dwa rezystory. Wyglądają, jakby zostały nacięte no i wykazują rozwarcie. Przyznam, że nie zauważyłem tego podczas pierwszej próby naprawy, ale czy dwa rezystory doprowadziłyby do ponownego uszkodzenia tranzystora?
Pozdrawiam i z góry dziękuję za jakąkolwiek pomoc
Próbuję przywrócić do życia dwa takie same monitory, uszkodzone przez burzę w tym samym czasie, z identycznymi zasilaczami w środku.
Na razie na stole mam jeden zasilacz i to na nim próbuję się skupić w kwestii naprawy. Pierwsza próba zakończyła się fiaskiem - po burzy spalony był P10NK70ZFP oraz rezystor zaraz obok niego o wartości 0.3 Ohm. Zawarty w układzie MOSFET musiałbym sprowadzić z zagranicy, więc wstawiłem tam P10NK80ZFP, a na miejsce rezystora wartość 0.33 Ohm. Ledwo wpiąłem przewód zasilający, a rezystor od razu wystrzelił i wyglądał podobnie, jak ten pierwotny - przepalony. Sprawdziłem MOSFET i on również siadł. Zdesperowany więc, sprawdziłem każdy element na płycie. Zrobiłem sobie taki "informator":
Przepraszam za jakość, ale robione telefonem zastępczym. W razie potrzeby, podam potrzebne wartości.
Tak czy siak, każdy elektrolit okej, bezpieczniki również, diody, pozostałe rezystory. Termistor reaguje na przyłożenie palca, a warystor nie ma przejścia, więc chyba również jest dobry. Nie wiem tylko jak sensownie określić TL431 oraz ewentualnie PC123. Czytałem, że one lubią siadać w monitorach chociażby. O ile mam jeden TL431 na stanie i mogę go podmienić, tak PC123 niezbyt. Pomiędzy nogą pierwszą a drugą, mam przejście zgodnie ze schematem producenta, czyli od anody do katody wyłącznie, ale czy to wystarczy by stwierdzić, że element sprawny? Mostek Graetza również okej, sprawdzałem każdą diodę osobno.
Zauważyłem jedną rzecz na obydwóch zasilaczach: od strony SMD, w okolicy MOSFETu właśnie, uwalone są dwa rezystory. Wyglądają, jakby zostały nacięte no i wykazują rozwarcie. Przyznam, że nie zauważyłem tego podczas pierwszej próby naprawy, ale czy dwa rezystory doprowadziłyby do ponownego uszkodzenia tranzystora?
Pozdrawiam i z góry dziękuję za jakąkolwiek pomoc