Witam, przedstawię Państwu najpierw moją sytuację.
Nie dawno klient przyniósł laptopa ze zbitą matrycą. Powiedział, że laptop został kopnięty i prosi o wymianę matrycy.
Po rozebraniu laptopa i wymianie matrycy- na używaną - zgodnie z zaleceniem klienta, stwierdziłem, że nie działa podświetlenie.
Podstawiałem świetlówki, inne matryce - żeby zdiagnozować usterkę. Zauważyłem, że strasznie mocno grzał się inwerter i most północny 965GM. Niekiedy nawet laptop się nie uruchamiał w ogóle. Zauważyłem, że na sygnale +V3S jest podejrzanie niska rezystancja. Podmieniałem też inwerter na nowy kupiony. Doszedłem do wniosku, że za usterkę odpowiada ów 965GM.
Poinformowałem o wszystkim klienta. Powiedziałem mu, że sama wymiana zbitej matrycy nie rozwiązuje usterki, że prawdopodobnie problem jest jeszcze w moście północnym, którego wymiana wyniesie xxxzł + matryca. Jeśli nie będzie efektów naprawy, to on nie ponosi żadnych kosztów. Powiedział, że zastanowi się co z tym zrobić. W między czasie zdjąłem 965GM- rezystancja na +V3S wróciła do normy.
Po paru dniach klient zadzwonił, że rezygnuje z naprawy. Chciał tylko wymieniać matryce, a nie wymieniać coś jeszcze na płycie. Czuję się oszukany i ponoć próbuje go naciągnąć na pieniądze.
Poskładałem więc laptopa. Założyłem starą matryce. Chipa nie wlutowywałem. Powiedziałem klientowi, że jeśli będzie chciał się udać z tym laptopem do innego serwisu, to proszę im powiedzieć, że wystarczy wlutować nowy 965GM nom i matrycę wymienić i laptop będzie okej. Bez żadnych złośliwości, bez zbędnej ironii. Z dotychczasową usługę klient nie został skasowany. Klient wg mnie potraktowany profesjonalnie. Zresztą każdego tak staram się obsłużyć. Dużą wagę do tego przywiązuje.
Po 2-3 tygodniach wraca klient z pretensjami i informuje mnie, że był z tym laptopem w innym serwisie. Powiedzieli mu tam, że ta płyta główna nie pasuje do tego modelu. Że prawdopodobnie podmieniłem płytę. I żąda zapłaty 650zł. Jeśli tego nie zrobię to skończy się sprawa na Policji i w Sądzie.
Proszę o podpowiedź jak z klientem rozmawiać, jak to mu wytłumaczyć. Jak się ustosunkować do obecnej sytuacji. Do straszenia mnie Policją i Sądem.
Z góry dziękuje. Pozdrawiam Bartek.
Nie dawno klient przyniósł laptopa ze zbitą matrycą. Powiedział, że laptop został kopnięty i prosi o wymianę matrycy.
Po rozebraniu laptopa i wymianie matrycy- na używaną - zgodnie z zaleceniem klienta, stwierdziłem, że nie działa podświetlenie.
Podstawiałem świetlówki, inne matryce - żeby zdiagnozować usterkę. Zauważyłem, że strasznie mocno grzał się inwerter i most północny 965GM. Niekiedy nawet laptop się nie uruchamiał w ogóle. Zauważyłem, że na sygnale +V3S jest podejrzanie niska rezystancja. Podmieniałem też inwerter na nowy kupiony. Doszedłem do wniosku, że za usterkę odpowiada ów 965GM.
Poinformowałem o wszystkim klienta. Powiedziałem mu, że sama wymiana zbitej matrycy nie rozwiązuje usterki, że prawdopodobnie problem jest jeszcze w moście północnym, którego wymiana wyniesie xxxzł + matryca. Jeśli nie będzie efektów naprawy, to on nie ponosi żadnych kosztów. Powiedział, że zastanowi się co z tym zrobić. W między czasie zdjąłem 965GM- rezystancja na +V3S wróciła do normy.
Po paru dniach klient zadzwonił, że rezygnuje z naprawy. Chciał tylko wymieniać matryce, a nie wymieniać coś jeszcze na płycie. Czuję się oszukany i ponoć próbuje go naciągnąć na pieniądze.
Poskładałem więc laptopa. Założyłem starą matryce. Chipa nie wlutowywałem. Powiedziałem klientowi, że jeśli będzie chciał się udać z tym laptopem do innego serwisu, to proszę im powiedzieć, że wystarczy wlutować nowy 965GM nom i matrycę wymienić i laptop będzie okej. Bez żadnych złośliwości, bez zbędnej ironii. Z dotychczasową usługę klient nie został skasowany. Klient wg mnie potraktowany profesjonalnie. Zresztą każdego tak staram się obsłużyć. Dużą wagę do tego przywiązuje.
Po 2-3 tygodniach wraca klient z pretensjami i informuje mnie, że był z tym laptopem w innym serwisie. Powiedzieli mu tam, że ta płyta główna nie pasuje do tego modelu. Że prawdopodobnie podmieniłem płytę. I żąda zapłaty 650zł. Jeśli tego nie zrobię to skończy się sprawa na Policji i w Sądzie.
Proszę o podpowiedź jak z klientem rozmawiać, jak to mu wytłumaczyć. Jak się ustosunkować do obecnej sytuacji. Do straszenia mnie Policją i Sądem.
Z góry dziękuje. Pozdrawiam Bartek.